czwartek, 28 listopada 2013

Historia z baru

Dwudziestego grudnia, jak co wieczór chłopak o bujnej różowej czuprynie stał za barem, obsługując klientów. Był najmłodszym pracownikiem, dlatego jego najczęściej sprawdzano. Co złego by się nie stało, pierwsze podejrzenie zawsze padało na niego. Z racji wieku miał też najwięcej roboty, nie był tylko barmanem, dodatkowo sprzątał lokal po zamknięciu. Gdyby nie to, że klientki były nim oczarowane i od początku jego etatu tłumniej przybywały do baru, zostałby już dawno zwolniony. Zysk był jego kartą przetargową i dobrze o tym wiedział. Nie narzekał także na napiwki, które dostawał od pięknych kobiet. Mimo dużego powodzenia wśród pań, Natsu nie umawiał się z pierwszymi lepszymi dziewczynami. Zdążył się przekonać, że znajomości z pracy nie powinny mieszać się z prywatnymi sprawami, już parę razy źle na tym wyszedł i nie śpieszyło mu się, by to powtórzyć. Na jego szczęście klientów było tylko kilku. Co wcale nie było dziwne, bo Święta Bożego Narodzenia miały się lada moment zacząć i każdy miał pełno spraw do załatwienia. Dlatego zdziwił się, gdy młoda kobieta raźnym krokiem weszła do środka. Ze smutnym uśmiechem usadowiła się na końcu baru, dokładnie pod oknem. Powoli podchodząc do nieznajomej, krążył wzrokiem po jej ciele. Długie, brązowe włosy falami opadały na ramiona i plecy, zachwycając głębokim kolorem i delikatnym zapachem fiołków. Dopasowany sweterek z głębokim dekoltem, idealnie podkreślał jej smukłą sylwetkę i odsłaniał dekolt, dzięki czemu każdy mężczyzna w pomieszczeniu mógł podziwiać jej kobiece krągłości. Stojąc przed nieznajomą, nie potrafił oderwać wzroku od hipnotyzujących, fioletowych oczu. Widział w nich lekkie rozbawienie i smutek, który starała się ukryć. Oszołomiony nie potrafił powiedzieć nawet jednego słowa, po prostu zabrakło mu języka w gębie.
-Butelkę sake i kieliszek.-odparła odwracając wzrok i obserwując świat za oknem.
Natsu natomiast stał jeszcze chwilę, zanim ruszył zrealizować zamówienie.



Cały wieczór obserwował śliczną nieznajomą, która zdążyła przed zamknięciem wypić cały zapas sake, który powinien wystarczyć na dwa miesiące. Najdziwniejsze było to, że wcale nie wyglądała na upitą. Ba, nawet się nie zachwiała, wychodząc z baru minutę przed planowym zamknięciem. Mimo że jej rachunek był bardzo wysoki, zostawiła też średni napiwek.
Barman sprzątając, wspominał jej fioletowe oczy z nadzieją, że jeszcze kiedyś je zobaczy.



Ku radości chłopaka, piękna brunetka zawitała w lokalu także następne trzy wieczory. Pojawiała się i wychodziła zawsze o tej samej godzinie, dodatkowo zamawiała jedynie sake i piwo, gdy to pierwsze się kończyło. Mimo zainteresowania ze strony mężczyzn, z żadnym nie rozmawiała, a najbardziej zawziętych potrafiła przepędzić trzema słowami. Wydawała się niedostępna, jej uśmiech zachęcał do rozmowy, ale oczy kazały się trzymać z dala od ich właścicielki. Ta kobieta była zagadką, którą Natsu chciał rozwiązać. Od dawna nie był tak zainteresowany żadną dziewczyną. Te przeciwieństwa w postawie i wzroku działały na niego jak płachta na byka. Denerwowało go to, ale też pociągało.


Dwudziestego czwartego grudnia podczas zamykania lokalu, różowowłosy wpadł na jakąś kobietę, przewracając się na ziemię, pokrytą białą warstwą śniegu razem z nią. Po chwili zorientował się, że koło niego "wylądowała" owa tajemnicza piękność. Szybko wstając, pomógł podnieść się fioletowookiej, która o dziwo była nieźle wstawiona. Musiał ją podtrzymywać, bo z pewnością znów wylądowałaby na chodniku. Zadawał jej wiele pytań między innymi o imię, adres, pochodzenie, rodzinę, ale na żadne nie dostał odpowiedzi. Dodatkowo, gdy Natsu myślał co zrobić, kobieta zasnęła, przytulona do jego ramienia. W tym wypadku wziął ją na ręce i zabrał do swojego mieszkania.


Obudziła się przez huk tłuczonego szkła, który dobiegł zza ściany. Siadając na kanapie, rozglądała się po skromnie umeblowanym salonie, to nie było jej mieszkanie, nie znała tego miejsca i nie wiedziała jak się tu znalazła. Starała się, bezszelestnie dojść do kuchni, skąd słychać było ciche podśpiewywanie. Ostrożnie przeszła mały korytarzyk i zatrzymała się przed uchylonymi drzwiami. Gorączkowo rozglądała się za przedmiotem, który w razie potrzeby posłużyłby jej jako broń do samoobrony. Z uśmiechem złapała duży, granatowy parasol. Następnie pewnym krokiem weszła do kuchni, a widząc chłopaka z nożem w ręce, zamachnęła się na niego parasolką. Niestety nie trafiła, ale nie przejęła się tym, za to odskoczyła od zdziwionego różowowłosego  na bezpieczną odległość i szybko zlustrowała jego wygląd.
Był trochę wyższy od niej, ręce miał umięśnione, sylwetkę imponującą i męską, twarz przyjazną i szczery uśmiech, jednak oczy były czarne i dzikie. Gdyby nie one, nie broniłaby się marnym przedmiotem i nie robiłaby z siebie wariatki. Choć zdołała uderzyć chłopaka parę razy, przy następnym ciosie wyrwał jej broń (czytaj parasol) z rąk. Zanim się spostrzegła, została mocno przyciągnięta przez chłopaka, przez co straciła równowagę, a przeciwnik ją obezwładnił. Teraz stał za nią, jedną ręką przytrzymywał ją w pasie przy sobie, a drugą trzymał jej oba nadgarstki w mocnym chwycie. Brunetka czuła, że opiera się plecami o jego tors i o dziwo nie robi jej krzywdy.
-Teraz cię puszczę, ale jak się na mnie zamachniesz lub spróbujesz uciec, to znów cię złapię i nie będę już miły. Lepiej bądź grzeczna.-usłyszała po chwili.
Gdy ją puścił, jedyne co zrobiła to odwrócenie się twarzą do chłopaka. W napięciu czekała co się stanie.
-Jestem Natsu, jestem barmanem w barze "Ognistego smoka". Wpadliśmy na siebie, kiedy zamykałem lokal. Byłaś wstawiona i zasnęłaś mi na rękach, dlatego zabrałem cię ze sobą. To moje mieszkanie, jak chcesz możesz tu zostać. Jeśli nie, to po kolacji nie będę cię zatrzymywał.-wytłumaczył spokojnie zdziwionej kobiecie.
-Wypadałoby, żebyś teraz ty coś mi o sobie powiedziała.-dodał po chwili.
-Cana, jestem sekretarką, po pracy odwiedzam bary. Może być? Czemu mogę stąd wyjść dopiero po kolacji?-spytała ostrożnie.
-Bo zdzieliłaś mnie parasolem. Czy ktoś czeka na ciebie z kolacją?
-Nie, znaczy ...
-To idziesz ze mną. W łazience na szafce są ubrania dla ciebie, idź się przebrać. Nie mamy dużo czasu.
-Ale co ...
-Potem odpowiem na pytania. No idź już!-dodał zirytowany Natsu.
Chłopak szybko zmienił koszulę na czysto białą i idealnie wyprasowaną, spakował prezenty i zabrał gotowe do zjedzenia karpie. Gdy założył kurtkę i buty, Cana wyszła z łazienki w dopasowanej, czarnej spódnicy do kolan i bordowym sweterku z lekkim dekoltem. Widząc ponaglające spojrzenie różowowłosego, szybko opatuliła się płaszczem i ubrała kozaki. Z mieszkania chłopaka poszli przez zasypane śniegiem uliczki, do następnego bloku, do jego przyjaciela. W tym czasie zdążyli omówić kilka istotnych spraw i uzgodnili, że w razie jakichkolwiek pytań są znajomymi, a przyszli razem tylko dlatego, że dziewczyna nie miała z kim spędzić wieczoru. 

Po pokonaniu czterech pięter stanęli u celu. Przyjęci zostali bardzo serdecznie i ciepło. Cana poznała domowników Juvię i Graya oraz ich pociechy sześcioletnią Reshę, czteroletniego Jegana i dwuletnią Yuri. Zdziwiło ją, że dwudziestopięcioletnia kobieta, czyli o rok młodsza od niej, może tak kwitnąco wyglądać i zajmować się domem i dziećmi. Podczas pomagania w kuchni, zdążyły się trochę poznać. Przygotowując nakrycia i doprawiając potrawy, rozmawiały jak dobre znajome oraz śmiały się wesoło z żartów, którymi się wymieniały. W pewnym momencie Juvia zaczęła opowiadać brązowowłosej o zabawnych zdarzeniach z przeszłości, w każdym występował Natsu. Raz zakładał się o jakieś pierdoły z jej mężem, następnym razem biegał dookoła bloku z Reshą na barana, to robił żarty z Jeganem albo czytał bajki Yuri, ale najbardziej zainteresowała ją historia z biwakowaniem, a dokładniej z opowiadaniem historyjek przy ognisku. Cana nie mogła się pozbyć, ze swojej bujnej wyobraźni widoku tego czarnookiego chłopaka przy ognisku. Dodatkowo pani domu zdradziła jej, że jest w drugim miesiącu ciąży, co fioletowooką nie mało zdziwiło. Musiała mieć minę typu : "Trójka dzieci ci nie wystarcza?!", bo Juvia ze śmiechem dodała
-Postanowiliśmy mieć liczną rodzinę i tak orientacyjnie chcielibyśmy mieć piątkę maluchów.
Po czym wyszła do salonu z talerzami, by je porozkładać. Za to brązowowłosa z lekkim zmieszaniem, zabrała się do pomocy.



Natsu cały wieczór się uśmiechał, uwielbiał żartować z przyjaciółmi, a zabawy z ich dziećmi wcale mu się nie nudziły. Uśmiech Cany dodatkowo poprawiał mu nastrój, dziewczyna dobrze dogadywała się z "całą ferajną", co mile go zaskoczyło. Dzieciakom bardzo przypadła do gustu, przez co cały czas zadawały jej pytania. Resha nie odstępowała jej na krok i co jakiś czas pytała kiedy znowu ich odwiedzi. Jegan pochwalił się nowo dostaną piłką, którą ze sobą nosił gdziekolwiek się ruszył. A Yuri zaskoczyła wszystkich i ze swoim prezentem w postaci lalki, wepchnęła się zdziwionej kobiecie na kolana, sadowiąc się wygodnie. Jednak nic bardziej go nie rozczuliło, niż widok śpiącej Cany z Yuri na kolanach, przytuloną do jej ręki. 
Gdy Juvia kładła dzieciaki spać, Gray pomógł przyjacielowi, ubrać płaszcz śpiącej kobiecie. Kiedy obydwoje byli ciepło ubrani, chłopak wyszedł z brunetką na rękach, żegnając się ciepło z gospodarzami.


Czarnooki ułożył śpiącą dziewczynę na łóżku, delikatnie ściągnął z niej płaszcz i opatulił szczelnie kołdrą. Wychodząc z sypialni z poduszką pod pachą, przystanął w progu i z uśmiechem na twarzy spojrzał na śliczną Canę, która przez sen była bardzo spokojna, a nawet delikatnie się uśmiechała. Po chwili ruszył do salonu z nadzieją na dobre jutro. Szybko posłał sobie kanapę i błyskawicznie odpłynął do krainy snów.


-Natsu, Natsu obudź się ... proszę ...-szeptała wystraszona.
Szarpała chłopaka za ramię dobre kilka minut, chciała żeby się obudził już teraz, potrzebowała jego wsparcia.
-Resha idź spać, poczytam ci rano ...-mamrotał przez sen.
-Natsu ...- nagle głos jej się załamał. Za oknem szalała burza, sypał gęsty śnieg, a momentami grad, wiało okropnie i słychać było przeraźliwie głośne grzmoty. Co jakiś czas niebo przeszywały ogromne błyskawice, oświetlające ziemię jak latarki o niewyobrażalnie dużym zasięgu. Dziewczyna trzęsła się ze strachu i zimna, co chwilę zatykała uszy i kuliła się jeszcze bardziej. Gdy wyrwał jej się krzyk, różowowłosy w końcu się przebudził.
-Cana? Cała się trzęsiesz, ... co się dzieje? To przez burzę?-w odpowiedzi kobieta zdołała tylko kiwnąć lekko głową. Natsu orientując się po minucie w sytuacji (czasami może mu się udać szybko-jak na niego-załapać o co kaman, hehehe), wstał i zaniósł kobietę do łóżka. Gdy chciał się odsunąć, jej ręka złapała go mocno za ramię. A on widząc strach w pięknych, fioletowych oczach i niemą prośbę, by z nią został, położył się obok. Ta słysząc kolejny i jeszcze głośniejszy grzmot, wtuliła się w czarnookiego, który opatulił ich oboje kołdrą i przytulił dziewczynę opiekuńczo. Głaszcząc Canę po plecach, opowiadał jej najróżniejsze historie ze swojego dzieciństwa, by choć na chwilę odwrócić jej uwagę od szalejącej pogody za oknem. Dzięki temu udało mu się zachęcić ją do rozmowy, przez co mogli się lepiej poznać. Okazało się też, że każde z nich łatwo nie ma w życiu, ale mimo problemów podążają w swoją własną stronę, wspólnie przegadali połowę nocy, a resztę spędzili w swoich objęciach, utuleni jak małe dzieci do snu.